niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział czwarty '' Księżniczko,nie zapędzaj się. ''

Minęło dokładnie siedem dni od kiedy jestem w Londynie. Willa chłopaków jest przepiękna i bardzo duża. Nasze pokoje są w takiej kolejności: Pokój Louis'a znajduję się na końcu,naprzeciwko Niego pokój ma mój brat, obok Louis'a pokój ma Niall a obok Liam'a Zayn,natomiast obok Niall'a pokój mam ja co się wiążę z tym że naprzeciwko mnie zamieszkuję Harry. Chłopacy mają wolne podczas tych dwóch miesięcy także jest okej. Tylko czasami mogą mieć jakiś wywiad czy coś,nic więcej.
 W ciągu tych siedmiu dni zbliżyłam się do Niall'a i Harry'ego. Nie to że do Zayn'a i Louis'a nie, bo ich również lubię, no ale Oni to jednak coś innego niż Harry i Niall.
- Co do kurwy?! - Krzyknęłam przecierając oczy,gdy ktoś zaczął po mnie skakać. Dobra to nie jest śmieszne. Otwierając oczy zobaczyłam że osobą która brutalnie mnie obudziła jest Lou.
- Pojebało Cię?! - Po raz kolejny krzyknęłam i zwaliłam Go z mojego łóżka przez co z hukiem upadł na podłogę. W drzwiach zobaczyłam Harry'ego który śmiał się z zaistniałej sytuacji.
- Wiedziałeś że ma zamiar po mnie skakać i nic z tym nie zrobiłeś?
- Nie wiedziałem,że będzie skakać. Po prostu powiedział,że idzie Cię obudzić więc poszedłem z Nim.
- Ciepło jest na dworze? - Spytałam zmieniając temat,i ruszając w stronę szafy.
- Marry, jest lato i gorąco w chuj - Harry zaśmiał się. Kazałam wyjść im oby dwóm z pokoju,ponieważ chcę się ubrać. Gdy już umyłam się,ubrałam,umyłam zęby i rozczesałam włosy,zeszłam na dół. Zayn i Liam siedzieli w salonie i grali w fife, a Harry, Niall i Louis jedli w kuchni naleśniki.
- Naprawdę? Nie zostawiliście ani jednego dla mnie? - Wydęłam wargę patrząc na pusty talerz który leżał na środku stołu.
- To za karę,bo zrzuciłaś mnie z łóżka. - Odparł Louis wystawiając mi język. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej usiadłam na kolanach Harry'ego, zabierając mu z talerza nadgryzionego przez Niego naleśnika.
- Ejjj! Księżniczko,nie zapędzaj się. - Powiedział zabierając mi z rąk naleśnika.
- Harry'uśśś,proszęęęę. - Popatrzyłam na Niego oczami kota z Shreka. W końcu nie wytrzymałam z głodu i gdy On ugryzł naleśnika z jednej strony, ja ugryzłam z drugiej, i tak zjedliśmy Go całego, zostając w tej samej pozycji. Blisko siebie,bardzo blisko,zdecydowanie za blisko.
- Masz tu nutelle - Wskazał na kącik moich ust, po czym zbliżył się jeszcze bardziej (jeśli to było w ogóle możliwe) i zlizał nutelle z moich ust. Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale w tym momencie nie myślałam o niczym, tylko po prostu musnęłam Jego usta,co Harry od  razu odwzajemnił. Polizał językiem moją wargę,prosząc o dostęp który mu dałam. Wydawało się jakby nasze języki były dla siebie stworzone. Poczułam motylki w brzuchu. Zaraz,zaraz... ja i motylki? Nie,nie to nie możliwe... przecież ja nie wierzę w miłość co dopiero w te jebane motylki... nie,to nie możliwe... Przerwały nam pierwsze dźwięki piosenki '' Thirty seconds to mars - the kill '',(tak to był mój dzwonek.) I nagle czar prysł a we mnie obudził się zdrowy rozsądek,wstałam z Jego kolan i jak najszybciej wyszłam stamtąd,rzucając się na łóżko, nawet nie patrząc kto do mnie dzwonił. Czemu jestem taka naiwna? Jebane motylki...miłość dla mnie nie istnieje i tyle. Mnie się nie da pokochać. A co dopiero taki Harry Styles...przecież On jest sławny,może mieć każdą więc dlaczego miałby wybrać akurat mnie? no właśnie... naiwna idiotka.

Rozdział trzeci '' Ty-Ty Ty idioto! ''

 Czas zleciał mi bardzo szybko. Niall pomógł mi się pakować,co zajęło dwie godziny. Wiem,trochę długo,ale to nie moja wina że mama tyle ciuchów. No w sumie może i moja,no bo przecież prawie wszystkie ja kupiłam. Gdy Niall wyszedł z mojego pokoju dodałam tweeta na twittera: ''Wolverhampton Goodbye , hello London. The whole two months of torment . Keep your fingers crossed for me. :c '' ( Żegnaj Wolverhampton, witaj Londynie. Dwa miesiącie męczarni. Trzymajcie za mnie kciuki. :c )
 Była równo osiemnasta gdy usłyszałam z dołu krzyk mamy,która kazała jak najszybciej zejść mi na dół na kolację. Mogłam się jedynie tylko modlić,żeby na kolacji nie było żadnego z chłopaków, a co dopiero wszystkich. Niestety,moje modlitwy zdały się na marne, bo gdy zeszłam na dół każdy z nich wraz z moją mamą siedział przy stole głośno o czymś dyskutując. Pierwszą osobą która mnie zauważyła był Niall posyłający mnie ciepły uśmiech. Do cholery skąd tyle entuzjazmu w jednej osobie?- Nareszcie. Już myśleliśmy że nie uraczysz nas swoją obecnością. - Odrzekła mama gdy wzrok wszystkich padł na mnie.
- No widzisz,jednak się myliłaś. - Wymuszając sztuczny uśmiech usiadłam na jedynym wolnym miejscu na pomiędzy Liam'em a Harrym, natomiast naprzeciwko mnie siedział Niall. Jedynym plusem w tej sytuacji,było to że mama siedziała na drugim końcu stołu. Podczas gdy byłam skoncentrowana,aby nie upuścić słoika nutelli zadzwonił mój telefon. Westchnęłam,i gdy słoik nareszcie znalazł się przy mnie,wyjęłam telefon z kieszeni odblokowując go i odbierając połączenie.
- Ciebie do reszty pojebało kobieto? - Sasha zaczęła się na mnie wydzierać,przez co musiałam odsunąc telefon od ucha.
- Hej, też miło z Tobą rozmawiać - Zaśmiałam się. Nagle w kuchni zrobiło się dziwnie cicho i każdy miał znów skupiony wzrok na mnie. Czyżby słyszeli Sashe? Cóż,dziewczyna ma naprawdę donośny i piskliwy głos a w dodatku się w tym momencie na mnie wydziera,także nie zdziwiłabym się gdyby ją słyszeli.
- Włączę Cię na głośnik okej? - Spytała Sasha i nie czekając na moją odpowiedź kontynuowała.
 - Nic nam nie powiedziałaś że wyjeżdżasz, tylko dodajesz jebanego tweeta na tego zjebanego twittera,jesteś pojebana. Boże przecież my bez Ciebie nie wytrzymamy
- Uspokój się. I mów ciszej bo wszyscy Cię słyszą. - Zaśmiałam się.
- Marry cipo,nie możesz wyjechać na tak długo. - Tym razem odezwał się Matt mówiąc tak samo głośno jak Jego poprzedniczka.
- Uwierz mi też wolałabym tu zostać.
- Skarbieee,przecież wiesz że w lato przyjeżdża tu najwięcej gorących dziewczyn. Kto teraz po tym jak wybiorę swoją ''zdobycz '' na daną noc,sprawi że poczuję się ona zazdrosna widząc mnie i Ciebie gdy się liżemy i zaraz potem sama będzie prosiła mnie o seks.- Tom zaczął się użalać.
- Na pewno znajdzie się ktoś na moje zastępstwo. A teraz muszę kończyć,bo jestem głodna. Pogadamy jutro. - Czując nadchodzący głód pożegnałam się z Nimi i wróciłam do jedzenia.
~*~
- Księżniczko, rusz tą swoją zgrabną dupcie,bo już wyjeżdżamy. - Usłyszałam głos nade mną,gdy kończyłam zapinać walizkę.
- Styles nie nauczyli Cię pukać? - Burknęłam z wyraźnym grymasem wymalowanym na twarzy,wymijając Go gdy szłam z walizką.
- Pomogę Ci. - Wyciągnął rękę po walizkę gdy byłam przy schodach.
- Nie,dziękuję - Odmówiłam zbyt grzecznie jak na mnie,wywracając oczami
. Ale On i tak był uparty i pociągnął walizkę,przez co znajdowała się w Jego rękach. Nie dałam za wygraną i próbowałam wyszarpnąć mu walizkę z rąk.
- Harry i Marry pasują do siebie jak nikt innyyy. - Nie wiadomo skąd nagle nad nami pojawił się Louis,wymyślając nowe słowa do piosenki '' You and I '' ale zostawiając,tę samą melodię. Przez co wystraszył nas oboje a walizka z hukiem spadła ze schodów.
- Ty-Ty Ty idioto! Lokowaty durny idioto!- Zaczęłam wydzierać się na Harry'ego,chociaż nasza trójka dobrze wiedziała że to nie Jego wina.
~*~
W samolocie było po trzy miejsca obok siebie. Także wylądowałam pomiędzy Liam'em, a Harry'm.
- Przepraszam. - Po piętnastu minutach ciszy odezwał się mój brat.
- Za co? - Zszokowana popatrzyłam na Niego.
- Za to że nie było mnie wtedy,gdy najbardziej tego potrzebowałaś. - Wyszeptał spoglądając na mnie. Natomiast ja nie odpowiedziałam nic,tylko przytuliłam Go najmocniej jak tylko potrafiłam. Dam im szansę,przecież nic mi nie zrobili. Kto wie... może dawna Marry wróci?
----------------------------------------------------------------------------
Rozdział może jest trochę krótki...ale jeśli tylko mi się uda to dzisiaj pojawi się kolejny,ale nic nie obiecuję... :)

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział drugi '' Ona naprawdę mnie wtedy potrzebowała. ''

Nie wiem ile spędziłam czasu w objęciach mojego brata, pięć minut? piętnaście? a może trzydzieści? Ale niestety,ktoś musiał zepsuć tę piękną chwilę.
- Jesteś pewny że to Ona wróciła wczoraj taka narąbana? - Powiedział któryś z chłopaków. Nie umiem rozróżnić ich głosu,ponieważ stoją przede mną pierwszy raz w życiu.
- Chyba tak, ale nie jestem pewny. Jest zupełnie inna niż wczoraj. Jest taka uczuciowa, nie to co wczoraj. - Odszepnął inny. Czy Oni naprawdę myślą że ich nie słyszymy?
- Ja tu jestem jakbyście nie zauważyli - odchrząknełam odsuwając się od Liam'a. Widziałam Go ostatnio siedem miesięcy temu. Ale chwila. Przecież musiał mieć jakiś powód żeby przyjechać.
- Jaki jest powód Twojego przyjazdu - Zmarszczyłam brwi patrząc na Niego - Przecież Ty nie przyjeżdżasz tutaj bez żadnego konkretnego powodu. - Dodałam nieco ciszej.
- Przecież dobrze wiesz,że nie mogę,nie mam czasu.
- Rozumiem kariera ważniejsza od rodziny. - Prychnęłam przenosząc wzrok na szafkę. No tak prawie bym zapomniała. Tabletki! Ruszyłam w jej stronę.
- Marie...- Liam spojrzał na mnie smutnymi oczami.
- Marry - Poprawiłam Go w tym samym czasie próbując na różne sposoby sięgnąć tabletki z szafki: podskakując,stawać na palcach i tym podobne. Zapomniałam wam powiedzieć,że nie należę do najwyższych dziewczyn. Mam metr sześćdziesiąt jeden,także...
- Pomogę Ci - Nagle poczułam czyjeś ręce na mojej talii i dziwny ucisk w żołądku. Przecież nie mam okresu. A jebane '' motylki w brzuchu'' to nie w moim stylu. I po chwili byłam uniesiona trochę nad ziemią tak,abym spokojnie mogła dosięgnąć tabletki.
- Dzięki - Mruknęłam obracając się przodem do mojego '' wybawiciela '', te Jego zielone oczy, a te usta... O mój Boże, jaki On jest gorący, a te Jego... DOBRA MARRY STOP! Co się z Tobą dzieję? dopiero Go '' poznałaś. ''
- Ładne masz oczy - Powiedział,odgarniając kosmyk moich włosów za ucho. Nie mogłam opisać co się wtedy ze mną działo. MARRY PRZECIEŻ TY NIE WIERZYSZ W MIŁOŚĆ a co dopiero taką od pierwszego wejrzenia.
- Spieprzaj-Burknęłam wymijając Go. Nie mogłam pokazać mu jak na mnie działa, nie mogłam. On na moją odpowiedź jedynie się zaśmiał. Jaki On ma uroczy śmiech...
- Stary, nie zapominaj, że to jest moja siostra a ja tu jestem. - Odkaszlnął Liam, tym samym dając Nam do zrozumienia że nie podobało mu się to,że Harry mnie podniósł, ani że nie podobała mu się Nasza chwila zapatrzenia się w siebie nawzajem.
- O Marie nareszcie wstałaś! Jak Ci się spało?- nie wiadomo skąd nagle w progu kuchni wyłoniła się rozpromieniona mama.
- To jest ta 'niespodzianka'? - Prychnęłam pogardliwie patrząc na Nią, nie odpowiadając na Jej pytanie. Wiem że to niekulturalne ale do cholery zrozumcie mnie.
- Nie do końca...-Powiedziała nie pewnie,wcale nie komentując mojego zachowania. Po prostu już się przyzwyczaiła.
- No to może do cholery ktoś mi to wszystko wyjaśni?! - Wybuchnęłam odblokowując mój telefon 14:45. Jeszcze piętnaście minut do rozmowy z Justin'em. Na moich ustach niekontrolowanie pojawił się uśmiech,przez co wzrok wszystkich obecnych został skierowany na mnie z minami typu wtf.
- Jak dobrze wiesz,oboje z ojcem mamy już powoli dość Twojego zachowania...czasami naprawdę przesadzasz,Marie. A Twoje zaległości w nauce pogarszają sytuację,nie wspominając już o ciągłych imprezach. Więc postanowiliśmy,że dobrze zrobi Ci nowe otoczenie...dlatego dzisiaj po dwudziestej wylatujesz z chłopakami do Londynu. - Mówiła to tak spokojnie,że myślałam,że zaraz nie wytrzymam i pozabijam ich wszystkich.
- Przestań pieprzyć. Ojcu i Tobie to przeszkadza? Nie bądź śmieszna. On ciągle wyjeżdża na jakieś pieprzone delegację i ma w dupie co się z Nami dzieję. A Ty? Dla Ciebie liczy się tylko Twój najukochańszy synek. Miałaś nawet w dupie to,gdy rok temu wylądowałam u psychologa,to że próbowałam zabić się trzy razy. Więc nie pierdol,że Was teraz obchodzę, i że się martwicie. - Zaczęłam się drzeć, a z moich oczu po raz drugi dzisiaj zaczęły lecieć łzy. - Nienawidzę Was wszystkich. - To było ostatnie zdanie które wypowiedziałam gdy wybiegłam z kuchni i z hukiem zatrzasnęłam drzwi od mojego pokoju. Kładąc się na łóżku analizowałam całą sytuację która się właśnie wydarzyła. Możecie uznać to za dziwne,że najpierw oświadczam Liam'owi,że tęskniłam,przytulam Go, a zaraz później wydzieram się na wszystkich w kuchni. To była prawda,tęskniłam za Nim,ale nadal mam mu za złe to że się w ogóle do mnie nie odzywał. Inaczej jest z Justin'em. Bo mimo że mnie zostawił tak samo jak Liam On ciągle się do mnie odzywał,pisał i gdy tylko mógł przyjeżdżał,nie były to częste wizyty ale ważne że były. Z laptopa wydobył się dźwięk sygnalizujący nadchodzące połączenie skype o wilku mowa.
* Z perspektywy Liam'a. * 
Z przerażeniem wymalowanym na twarzy,spojrzałem na mamę i chłopaków. Była u psychologa? Trzy próby samobójcze? Cholera... Ona naprawdę mnie wtedy potrzebowała, a ja ją zawiodłem.
-Dlaczego? - To było jedyne co mogłem wydusić z siebie w tym momencie. Moje oczy się zaszkliły.
- Liam usiądź. - Poleciła mama, jak kazała tak zrobiłem. - Nie mówiliśmy Ci z ojcem nic,bo nie chcieliśmy Cię niepotrzebnie mar...
- NIEPOTRZEBNIE? Żartujesz sobie? Moja siostra chciała się zabić! A Wy nic mi nie powiedzieliście. - Przerwałem Jej w połowie zdania. - Dlaczego chciała to zrobić? - Dodałem już spokojniej.
- Najpierw ta sytuację z Justin'em,później z Tobą...opuściły ją najbliższe osoby. Nie zniosła tego. Teraz już z Nią o wiele lepiej. Nie samookalecza się, nie próbuję się zabić,nic z tych rzeczy. Tylko jest mały problem. Zmieniła się i to bardzo. Potrafi co noc przychodzić z do domu. Nie przejmuję się szkołą,nauką i prawie codziennie przychodzi pijana,nie przejmując się tym co na drugi dzień powiedzą o tym nauczyciele. Liam, naprawcie ją. - Spojrzałem na Nią zszokowany. Co się stało z moją małą Marry? Tą która miała sa innym chłopakiemme dobre oceny,tą która wstydziła się,gdy jakiś chłopak na Nią spojrzał,tą która w życiu nie tknęłaby alkoholu? Ona tak nagle wyparowała...
- Na Bieber'a też jest zła?
- Na początku może trochę była. Ale już nie jest. On w pewien sposób Jej pomógł wyjść z tego wszystkiego. - Wytłumaczyła.
- Chwila... Twoja siostra zna Justin'a Bieber'a? - Zapiszczał Niall,przypominając że Oni nadal są w kuchni, i słyszeli całą ' historię' mojej siostry.
- Tak,tak - Zaśmiała się mama. - Uhm... może ktoś poszedłby do Marry przypomnieć o spakowaniu się? ja wole nie...jeszcze mnie rozszarpie.
*Z perspektywy Marry*
W momencie,gdy miałam już pożegnać się z Justin'em, ktoś nieoczekiwanie zapukał do drzwi.
- Jeśli jesteś moją mamą, to nawet nie waż się tu wchodzić. - Krzyknęłam spotykając się z karcącym wzrokiem Justin'a.
- Nie jestem Twoją mamą. - Odezwała się osoba,która stała za drzwiami.
- W porządku, wejdź
- O mój Boże. Czy Ty właśnie gadasz z Justin'em Bieber'em?! - Niall (jeśli się nie mylę) zaczął fan girlować. O Jezus Maria. Patrząc na Niego wybuchnęłam głośnym śmiechem, co również uczynił Justin.
- Niall chłopie jesteśmy kumplami,powinneś być przyzwyczajony do tego że kolejny raz mnie widzisz.- Justin prawie się zakrztusił, przez ten napad śmiechu.
- Przepraszam...to z przyzwyczajenia - Spojrzał zawstydzony na podłogę. Jaki On uroczy. 
- Pogadamy kiedy indziej, do zobaczenia pingwinku. - Pożegnałam się z moim rozmówcą.
- Do zobaczenia, księżniczko - Juss przesłał mi buziaka,po czym zakończyłam połączenie.
- Więc co Cię do mnie sprowadza? - Spojrzałam na Horan'a. - Bo jeśli przysłała Cię moja kochana mamusia, żebyś prawił mi kazanie na temat tego że nie powinnam w kuchni zachować się tak jak zachowałam, to możesz  w tym momencie stąd wyjść. - Słuchał mnie uważnie, jednak nie wyszedł. Wręcz przeciwnie. Usiadł obok mnie na łóżku.
- Rozumiem Cię. - Nie wyobrażacie sobie jak bardzo byłam zdziwiona w tym momencie. - Na prawdę Cię rozumiem. Dużo przeszłaś, i to wszystko nie Twoja wina. - Chłopak który przed chwilą piszczał jak dziewczynka na widok Justin'a, nagle stał się śmiertelnie poważny. To jedna z niewielu osób która mnie rozumiem. Przecież On mnie nawet nie zna. Spojrzałam na Jego oczy,upewniając się że nie kłamie. Nie kłamał.
- Ej nie płacz. - Uśmiechnął się, poprawiając ręką kosmyk moich włosów, i ocierając łzę z policzka. Zdecydowanie za dużo płaczę. 
- Dziękuję. - Powiedziałam wtulając się w ciepły tors chłopaka.

- A teraz czas się spakować. - Po jakiś dwudziestu minutach ciszy,blondyn się odezwał. Uśmiechnęłam się ruszając w kierunku garderoby. Nie chcę jechać. Ale wiem że muszę. Oni mi nie odpuszczą.

piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział pierwszy: '' Mamy dla Ciebie niespodziankę ''

Nareszcie! Ostatni szkolny dzwonek, i dwa miesiące przerwy. Nie mogłam się doczekać tego dnia,no bo przecież kto nie lubi wakacji? Wszyscy jak na zawołanie zaczęli pakować książki do toreb i wychodzić z klasy jak najszybciej się da po drodze rzucając coś typu '' miłych wakacji '' ,  '' do zobaczenia za dwa miesiące. ''
- Skarbie - Tom cicho mruknął mi do ucha,przy okazji ssąc lekko moją szyję.
- Hej - odparłam wesoło zarzucając ręce na Jego szyję. Od razu odpowiem, na nurtujące Was pytanie: nie, my nie jesteśmy razem,po prostu oboje lubimy dobrą zabawę,jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi i od czasu do czasu na tym korzystamy,to wszystko.
- Urządzam dzisiaj imprezę,żeby uczcić wakacje, wpadniesz? - Spytał kładąc ręce na mojej pupie,podsadzając mnie i wynosząc z klasy aż na parking, gdzie wsadził mnie do swojego samochodu. Tak Tom ma prawo jazdy, ponieważ jest rok starszy ode mnie.
- Ja bym miała nie wpaść?- Zaśmiałam się cicho odblokowując mój telefon 15:36 i jedna wiadomość.
'' Od Justin'ek <3 : 
Martwię się o Ciebie... wszystko dobrze?
Dawno nie rozmawialiśmy... :c ''

Uśmiechnęłam się do ekranu wystukując litery, tym samym odpisując na wiadomość.

    '' Do Justin'ek 
Pingwinku przecież rozmawialiśmy
 trzy dni temu,wszystko u mnie w porządku,
nie martw się - nie podcięłam sobie żył.
Jeśli tylko chcesz możemy pogadać jutro o piętnastej. ''

Z Justin'em w dzieciństwie dawaliśmy sobie różne przezwiska, np raz On nadał mi '' tościk '' ponieważ kochałam jeść tosty,co ja gadam? nadal je ciągle jem. A ja dałam mu '' pingwinek '' bo miał taką słodką bluzę z pingwinkiem (taką z uszami i wgl).
- Do zobaczenie później,przyjadę po Ciebie o dwudziestej - powiedział Tom składając na moich ustach krótki pocałunek.
~*~
-Ledwo zdałaś. Mogłabyś pouczyć się przez wakacje bo później będziesz miała same zaległości - westchnęła mama gdy jadłyśmy obiad.
- Chyba sobie żartujesz? Są wakacje! Zamierzam się bawić,pić i jeszcze raz bawić a nie uczyć. - wyśmiałam ją.
- To się okaże jak On przyjedzie - Mruknęła cicho pod nosem,ledwo słyszalnie, przez co zmarszczyłam nos,ale nie pytałam o to.
-A i zapomniałam Ci powiedzieć! Dzisiaj od dwudziestej trzydzieści masz pojawić się na kolacji.
-No chyba nie. O dwudziestej wychodzę więc nie ma mowy.
-Marie kolejna impreza? Proszę,odpuść sobie. Nie tak Cię wychowaliśmy. Mamy dla Ciebie niespodziankę.
-Nie będziesz mi mówiła co mam robić a czego nie! Zajmij się lepiej swoim kochanym synkiem. A jeżeli jeszcze nie zapomniałaś - Nienawidzę niespodzianek! - Syknęłam odkładając widelec z głośnym hukiem na talerz,kierując się na górę. Zapowiada się dobra impreza.
 ~*~
Obudziły mnie promienie słoneczne, które za wszelką cenę próbowały dostać się do mojego pokoju. Jak widać-udało się im. Leniwie przetarłam powieki,siadając na łóżku, odczuwając straszny ból głowy.
- Kurwa - mruknęłam pocierając skonie.
Z imprezy praktycznie niczego nie pamiętam,dosłownie... To aż dziwne,ponieważ mam bardzo dobrą głowę do picia. Tak wiem jestem skromna. Bojąc się co zastane gdy spojrzę w lustro,skierowałam się do kuchni,jeszcze wcześniej schodząc po schodach by wziąść jakąś tabletkę przeciw bólową.
- Oddawaj tego naleśnika idioto!-usłyszałam krzyki dochodzące z kuchni. Co do kurwy?! W kuchni zastał mnie niecodzienny widok. Gościu w lokach jak mniemam Harry zabierał kanapkę temu blondynowi...jak mu tam Niall? Zayn ganiał Louis'a który miał w ręku lakier do włosów, a Liam smażył naleśniki. Zaraz,zaraz...
-Liam!- pisnęłam biegnąc w stronę chłopaka, przez co pozostali nagle ucichli. Wyglądało to jakby czekali na moją reakcję. Mhmm... może tak było. Nie czekając ani chwili dłużej podbiegłam do Niego mocno przytulając.
- Tęskniłam - Powiedziałam bardzo cicho, a z moich oczu niekontrolowanie wypłynęła pierwsza łza - łza szczęścia. W tym momencie zapomniałam o wszystkim, nawet o tym pieprzonym bólu głowy.
- Ja też mała, ja też...
-----------------------------------------------------------------------------
I jak podoba Wam się pierwszy rozdział? Mam nadzieję że będzie chociaż jeden komentarz.
Jeśli chodzi o Tom'a to nie znajdziecie go w notce '' bohaterowie '' ponieważ jest to postać która będzie tylko w pierwszych rozdziałach. 
Pozdrawiam, Mrs. Nobody. ♥

Prolog

''Znasz to uczucie gdy bliscy Ci ludzie tak nagle Cię opuszczają? Ja znam, ale oczywiście nie mam im tego za złe... realizują swoje marzenia.''
No więc może zacznę od początku. Nazywam się Marie Payne,ale znajomi zazwyczaj mówią na mnie Marry. Tak jestem siostrą TEGO Liam'a. Mam siedemnaście lat... no i hmmm co jeszcze mogę o sobie powiedzieć? Za dużo tego nie ma. Jak już wiecie mam brata Liam'a, który wyjechał trzy lata temu dla realizacji swoich marzeń. Nie oszukujmy się tęsknie za nim. A wiecie co jest najlepsze? Kilka lat wcześniej wyjechał mój najlepszy przyjaciel,którego znałam od piaskownicy. Pewnie Go znacie. Co ja gadam? Zna Go cały świat, no bo przecież to Justin Bieber.
  Na początku było naprawdę ciężko. Samookaleczałam się - oczywiście nie mogę zaprzeczyć że od czasu do czasu to metalowe gówno nie spoczyna na moich nadgarstkach. Ale już ze mną lepiej. O wiele lepiej.   Teraz stałam się nową Marry - lepszą Marry.

Bohaterowie

                                              Lily Collins jako Marie ' Marry ' Payne.
                                               "-Chyba się w nim zakochuję ...
-Nic dziwnego, Ty lubisz popełniać błędy." 


 Harry Styles jako On sam.
'' Sam do końca nie wiem kiedy to się stało, nie umiem podać konkretnej daty, ale chyba właśnie zakochałem się w siostrze mojego najlepszego przyjaciela.''


Pozostali członkowie One Direction, czyli : Liam Payne,Niall Horan, Zayn Malik i Louis Tomlinson
Liam: '' Ona jest moją siostrą... jeśli On ją skrzywdzi - pożałuje tego. '
Niall: '' Nie jest taka sama jak te wszystkie inne dziewczyny. Ona nie zasługuje na cierpienie.''
Zayn: '' Marry jest naprawdę bardzo fajną dziewczyną. ''
Louis: '' Uwielbiam Harry'ego i uwielbiam Marry, przypadek? nie sądzę... Oni powinni być razem!''



Justin Bieber jako On sam.
''Zawsze, gdy będzie miała jakiś problem-pomogę Jej. Była jest i już zawsze będzie moją małą księżniczką.''

                                                                I inni..